piątek, 25 marca 2011

Krokwie już stoją, chłopaki wzięli się za szczyty (na chwilę obecną w jednym już zbijają szalunki na nadproża), zbijają jętki, murują kominy... Wczoraj w trybie natychmiastowym jechaliśmy z mężem na skład, coby wybrać klinkier na kominy. Wbrew pozorom ważna decyzja, bo muszą przecież pasować do stolarki okiennej, do dachu i ogólnie wyglądu domu :) Na pewno chcemy okna w brązie, raczej ciemnym. Ostateczna decyzja co do blachodachówki jeszcze nie zapadła. Rozważamy coś pomiędzy ceglastym (RR750), a wiśnią (RR028) Pruszyński.
Ostatecznie wybraliśmy klinkier Wienerberger "Kosmo". Jakiego dachu byśmy nie wybrali, jakiej stolarki okiennej, będzie pasować :) Wygląda to tak:

czwartek, 24 marca 2011

24.03.2011

W dwa dni chłopaki wszystkie ścianki działowe na dole zrobili. To niesamowite wrażenie wchodzić do domu i już nie mieć przed sobą hali, tylko pomieszczenia!!! Klocek z białych pustaków coraz bardziej przypomina dom :)))
Dziś natomiast stawiane są krokwie, poszły w górę kominy. W takim tempie lada chwila będziemy mieli cały dach! Już nam na głowę deszcz nie będzie leciał ;)

My natomiast w wolnych chwilach oglądamy drzwi, okna, panele, prysznice, wentylatory, kolory... - jednym słowem w wyobraźni urządzamy dom :)

poniedziałek, 21 marca 2011

Wieniec jest

Tak jak zapowiadali - przyszli we wtorek. Chłopaki dzielnie zabrali się do pracy, wymurowali ściankę kolankową, zabrali się za robienie zbrojenia, po czym zrobili spięcie i wysadzili korki ;]
Na tym zakończyli.
Przyszli następnego dnia i dalej działali z szalunkami i zbrojeniem. Jak tylko energetycy problem usunęli (oczywiście koszt doliczą nam do następnej faktury...) chłopaki włączyli betoniarę i pięknie zalali wieniec :)
Przez resztę tygodnia wieniec wiązał. Teraz czekamy na krokwie, a wtedy znów chłopaki będą działać pełną parą.

wtorek, 15 marca 2011

Zdjęcia


Czas na zdjęcia. Mało ich póki co mam, ale nadrobię.

25 września 2010. Chłopaki fundamenty wykopali, zalali i wymurowali. Męża zadaniem było zaizolowanie bloczków fundamentowych i przygotowanie żółtego piachu pod „chudziaka”.
 
Potem chłopcy wrócili, zalali chudziaka i poczekali aż związał. Pewnego listopadowego dnia wyjeżdżałam do pracy i był tylko fundament z chudziakiem, a jak wróciłam zastałam TO:

13 listopada 2010. Szalunki na nadprożach:

Chwilę potem pojawiły się szalunki i zbrojenia na strop. Beton został wylany, schody zrobione. I na tym zakończyło się budowanie w 2010 roku. Spadł śnieg, przyszły mrozy – trzeba czekać na wiosnę.
Wiosenne prace mąż rozpoczął od powolnego rozszalowania stropu. Kilka razy w ciągu zimy (przed każdym ociepleniem) zwalał zaległy śnieg ze stropu, żeby roztapiając się nie zalewał ścian.

Obecnie domek wygląda tak (data: 14 marca 2011):

A to ja - Inwestorka, na piętrze :)

Na dziś w zasadzie tyle. Dziś właśnie - 15 marca - przyszli chłopaki stawiać pustaki :) Efekty pokarzę za kilka dni.

Kilka słów o projekcie

Zanim zamieszczę jakiekolwiek fotki, kilka słów o samym projekcie i zmianach.

Działkę mamy w miarę wąską, a musieliśmy uwzględnić w niej dwa wjazdy na posesję. Szukaliśmy więc domku niezbyt szerokiego – ok. 10 metrów. W miarę trzeźwo patrzymy na świat, więc kolejnymi wytycznymi były:
  • prosty dwuspadowy dach,
  • bez zbędnych wykuszy – prosta bryła,
  • otwarta kuchnia,
  • dodatkowy pokój na parterze,
  • balkon (uparłam się strasznie),
  • spora kotłownia (piec na eko-groszek, nie ma gazociągu),
  • brak podpiwniczenia (teren raczej mokry),
  • brak garażu (mamy oddzielnie).

Padło na „Słodką Zosię” Studia Atrium.

Niezbędne jednak były małe zmiany.
Po pierwsze wejście do kotłowni jest z wiatrołapu, a do kuchni z hallu (bez drzwi). Do kotłowni zrobiliśmy też oddzielne wejście z dworu. Skróciliśmy także ściankę między salonem na hallem, tak gdzieś do połowy – daje to otwartą przestrzeń, powiększa optycznie salon. Poza tym uznałam, że dwa okna w kuchni to zdecydowanie za dużo. Kuchnia i tak nie jest duża, więc miejsce na szafki wiszące jest konieczne. W związku z tym z dwóch małych okien (okno w kuchni i okno w salonie) zrobiliśmy jedno duże. Strop postanowiliśmy zrobić lany, a ścianę kolankową podnieść o 1 pustak. Jeśli chodzi o górę, to rezygnujemy z dwóch okien dachowych – nad klatką schodową i największą sypialnią. I wszystko J

A tak wygląda rzut parteru po przeróbkach:

Tytułem wstępu

Blog ten będzie swego rodzaju dziennikiem budowy.


Dziennik postanowiłam prowadzić dla własnej satysfakcji, a także dlatego, iż może kiedyś komuś się to przyda. :) Budowę w zasadzie rozpoczęliśmy już na jesieni zeszłego roku, ale jakoś do tej pory czasu na takie rzeczy nie miałam. Całą przygodę zaczęliśmy na początku 2010 roku – przepisanie działki, wybór i kupno projektu… Wiosną projekt się „przerabiał” – niezbędne były drobne poprawki. Następnie trafił on do urzędników i tam oczekiwał na decyzję… Czekał tam aż do sierpnia, a my czekaliśmy razem z nim. I w końcu, po całym załatwianiu wypisów, wyrysów, pozwoleń, zaświadczeń, po długim oczekiwaniu, dnia 19 sierpnia 2010 roku dostaliśmy Decyzję o pozwoleniu na budowę!!! Decyzja się uprawomocniła i weszła ekipa budowlana :)