Czas na zdjęcia. Mało ich póki co mam, ale nadrobię.
25 września 2010. Chłopaki fundamenty wykopali, zalali i wymurowali. Męża zadaniem było zaizolowanie bloczków fundamentowych i przygotowanie żółtego piachu pod „chudziaka”.
Potem chłopcy wrócili, zalali chudziaka i poczekali aż związał. Pewnego listopadowego dnia wyjeżdżałam do pracy i był tylko fundament z chudziakiem, a jak wróciłam zastałam TO:
13 listopada 2010. Szalunki na nadprożach:
Chwilę potem pojawiły się szalunki i zbrojenia na strop. Beton został wylany, schody zrobione. I na tym zakończyło się budowanie w 2010 roku. Spadł śnieg, przyszły mrozy – trzeba czekać na wiosnę.
Wiosenne prace mąż rozpoczął od powolnego rozszalowania stropu. Kilka razy w ciągu zimy (przed każdym ociepleniem) zwalał zaległy śnieg ze stropu, żeby roztapiając się nie zalewał ścian.
Obecnie domek wygląda tak (data: 14 marca 2011):
A to ja - Inwestorka, na piętrze :)
Na dziś w zasadzie tyle. Dziś właśnie - 15 marca - przyszli chłopaki stawiać pustaki :) Efekty pokarzę za kilka dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz